Samsung S60T S61T soundbar review
Home / info / Samsung S60T/S61T – test

Samsung S60T/S61T – test

Szczerze mówiąc bardzo lubię testować jednoelementowe, tj. zintegrowane, soundbary, a to z jednego prostego powodu – nie występuje w nich negatywne zjawisko bilokacji głosu, tak typowe dla większości soundbarów dzielonych (belka + subwoofer). Poza tym ze specyfikacji udostępnionej przez producenta już przed testem wiedziałem, że w krótkiej belce S61T umieszczono ponadnormatywną liczbę przetworników (czyli więcej niż 4), co zazwyczaj dobrze rokuje pod względem brzmieniowym. Z tym większą chęcią przystąpiłem do testów samsungowej grajbelki HW-S61T, będącej białym wariantem modelu HW-S60T.

Samsung HW-S60T HW-S61T

Testowaną grajbelkę udostępnił polski oddział firmy Samsung. Niniejsza recenzja jest całkowicie niezależna, a producent soundbara ani nie widział jej przed jej publikacją, ani nie miał żadnego wpływu na jej treść. Jak przystało na recenzję w 100% niezależną, autor niniejszej recenzji nie otrzymał żadnego honorarium, czy wynagrodzenia za jej opublikowanie i udostępnienie.

Budowa

Budowa

Samsung HW-S61T jest konstrukcją zintegrowaną, jednoelementową:

  • o szerokości 764 mm,
  • o wysokości 68 mm
  • o głębokości 125 mm.

Samsung S61T

Soundbar zasilany jest z zewnętrznego zasilacza.

Samsung HW-S61T power supply unit

Choć w testowanym modelu (S61T) zasilacz był biały, w czarnym modelu S60T zasilacz będzie czarny.

zdjęcie: Samsung

Samsung HW-S61T posiada następujące przetworniki:

  • 2 okrągłe przetworniki wysokotonowe z wklęsłymi membranami umieszczone na przedniej ściance obudowy;
  • 2 przetworniki średnio-niskotonowe ze stożkowymi membranami umieszczone na ściance przedniej;
drivers Samsung S60T
zdjęcie: Samsung
  • 2 przetworniki hybrydowe (membrana + tuba + falowód) umieszczone na brzegach obudowy i odpowiedzialne za efekty przestrzenne.
Samsung S60T acoustic beam drivers
zdjęcie: Samsung

Dodatkowe informacje o budowie tej interesującej grajbelki znajdziecie w oficjalnym filmie przygotowanym przez producenta:

Łączność

Łączność

Do wyboru mamy łączność przewodową lub bezprzewodową.

Gniazda znajdziemy z tyłu, w niewielkim zagłębieniu obudowy. Do dyspozycji mamy:

  • 1 x HDMI ARC
  • 1 x wejście optyczne
  • 1 x USB (serwisowe)

Samsung HW-S61T ports

Jeśli chodzi o łączność bezprzewodową, do dyspozycji mamy:

  • Bluetooth (najprawdopodobniej tylko z obsługą podstawowego kodeka SBC),
  • Wi-Fi (2,4 i 5 GHz).

Soundbar nie ma gniazda Ethernet, a konfigurację Wi-Fi, czyli podłączenie do domowej sieci, przeprowadzamy za pomocą aplikacji SmartThings.

W czasie testu nie było z nią żadnych wiekszych problemów.

Funkcje

Funkcje

Soundbara możemy kontrolować albo za pomocą dołączonego pilota, albo za pomocą aplikacji SmartThings. W przeciwieństwie do wielu grajbelek w cenie do 1500 złotych Samsung S61T posiada pilota z tradycyjnymi, a nie foliowymi przyciskami, co zapewnia wygodną obsługę.

w białej wersji soundbara (S61T) pilot jest czarny, na co zwolennicy „stylistycznej spójności” mogą nieco kręcić nosem

Soundbar nie posiada wyświetlacza, a poziom wysterowania wskazuje 5 diod LED (na zdjęciu widać tylko 4 z nich).

O ile niebieskie LED-y mogą się podobać (zwłaszcza na tle luksusowej tkaniny firmy Kvadrat), to nie działają one w sposób typowy. Inaczej mówiąc, w większości soundbarów stosujących sygnalizację poziomu wysterowania za pomocą diod LED, jeżeli zwiększamy głośność, to zazwyczaj stopniowo zapala się jedna, potem dwie, dalej trzy itd. diody, aż do maksimum. Niestety, nie dzieje się tak w Samsungu S61T. Zwiększenie głośności powoduje kolejne zapalanie się diod po kolei od lewej do prawej, a potem gdy zapali się ostatnia, piąta dioda, wszystkie LED-y gasną, aby chwilę później cały proces powtórzył się od lewej do prawej – i tak w kółko dopóki nie przestaniemy wciskać przycisku głośności na pilocie. A zatem diody nie sygnalizują faktycznego poziomu wysterowania soundbara, lecz tylko sam proces zwiększania lub zmniejszania głośności. Ta „dyskoteka” może i jest efektowna, ale raczej mało praktyczna, bowiem belka nie pokazuje nigdy faktycznego poziomu wysterowania. Szkoda.

Do dyspozycji mamy 3 fabrycznie dostrojone tryby brzmienia:

  • standard (standardowy)
  • music (muzyka)
  • adaptive sound (dopasowujący się)

Ponadto, w aplikacji SmartThings są dodatkowe opcje, jak np.:

  • korektor,
  • regulacja głośności kanałów bocznych (podczas testu działała znakomicie),
  • regulacja głośności kanałów tylnych (nie testowałem, bowiem działa po podłączeniu opcjonalnych głośników tylnych, którymi nie dysponowałem).

Z wyjątkiem niefortunnie działającej sygnalizacji diodowej, do działania opcji kontrolnych nie mam większych zastrzeżeń. Pomimo tego aż prosi się o wyświetlacz, chociażby taki jak w Q60T.

Jakość dźwięku

Jakość dźwięku

W celu oceny jakości efektów przestrzennych w teście wykorzystałem dwa bardzo dobrze mi znane filmy: Sully (2016, reż. Clint Eastwood) oraz Robin Hood (2018, reż. Otto Bathurst).

W filmie Sully pod koniec III rozdziału, w scenie gdzie trzech spóźnialskich pasażerów wchodzi na pokład, widzimy jak jeden z nich idzie alejką pomiędzy siedzeniami. Kamer wędruje za nim, nawet w pewnej chwili mijają się, a podczas całego tego procesu po bokach słychać różne odgłosy typowe dla „boardingu” czyli zamykanie schowków na bagaż czy dźwięk klamer zapinanych pasów bezpieczeństwa. Odgłosy te dochodzą oczywiście spoza ekranu, z jego lewej i prawej strony, co oznacza, że scena dźwiękowa jest dużo szersza niż sama akcja na ekranie. Dzięki temu mamy poczucie „bycia tam”, a S61T oddaje to bardzo sugestywnie.

Gdyby 10 lat temu ktoś powiedział mi że taki mały głośnik, taki, za przeproszeniem, kurdupel, czyli grajbelka o długości niecałych 80 cm będzie tworzyć tak wielki i sugestywny dźwięk przestrzenny to bym go po prostu wyśmiał. Tymczasem S61T naprawdę to wszystko potrafi. Co ciekawe, pod tym względem przewyższa model Q60T (serio!). Brawo Samsung! Brawo Samsung Audio Labs!

Z kolei w filmie Robin Hood (2018) podczas zbiórki na tacę (indeks 00:37:50) dźwięk monet uderzających o metalową tacę wspaniale niósł się po kościele, zwłaszcza wtedy, gdy Robin wysypał na tacę całą zawartość swojej sakiewki, czym zszokował zebranych. Samsung S61T oddał to wszystko doprawdy wyśmienicie.Mamy tu nie tylko odgłos monet uderzających o tacę, nie tylko pogłos od ścian budynku, nie tylko chorał gregoriański w tle, nie tylko pomruk zdziwienia, zachwytu, zazdrości tłumu i towarzyszące temu oklaski. S61T oddał wspaniale wszystko to, co przewidział w tej scenie realizator dźwięku.

Nawet w tak prostym zawołaniu „Lord Luxley! Lord Luxley!” (które przerywa rozmowę Robina i Marian) dało się odczuć znakomitą akustykę i aurę pogłosową tego niezwykłego (także wizualnie) miejsca. Ten sam wspaniały pogłos słychać również w scenie rozmowy szeryfa z Tuckiem (42:40).

Z kolei na początku V rozdziału czekała na mnie kolejna niespodzianka i kolejny dowód niesamowitej przestrzenności brzmienia S61T. W 46:09 gdy szeryf chce zostać sam na sam z Robinem i rozkazuje zgromadzonym się wynieść („the rest of you out!”) oraz w 46:14 gdy widać szeryfa z uniesioną do góry lewą ręką, można z łatwością usłyszeć jak na lewo od niego skrzypią otwierające się drzwi. W tej scenie drzwi oczywiście nie widać na ekranie, ale skrzypienie jest tak sugestywne, że zdaje się, że znajdują się one zaraz po lewej stronie telewizora. Efekt jest po prostu genialny! Z kolei 4 sekundy później Lord Pembroke przechodzi z lewej na prawą stronę ekranu i znika nam oczu. Z oczu, ale nie z uszu – doskonale słychać było jego kroki jakieś 1-1,5 metra na prawo od prawej krawędzi ekranu. Po prostu miód dla uszu!

Z kolei gdy Robin ukrywa się pod wozem z kosztownościami w 51:34 pojawia się nagle mocny, rytmiczny bas, czym S61T udowadnia, że pomimo skromnych wymiarów także i on potrafi budować napięcie. Oczywiście bas nie był tak głęboki jak przewidział realizator, ale jeśli ktoś mi powie, że S61T brzmi płasko, to moim zdaniem powinien od razu udać się do otolaryngologa na sprawdzenie słuchu. Kilka sekund później bas raptownie ustaje gdy jeden z robotników pracujących w skarbcu upuszcza metalową misę na kamienną posadzkę. Efekt jest bardzo dobry, a wisienką na torcie jest dodatkowo odgłos spadającej monety. Gdy robotnik schyla się, aby podnieść misę, odkrywa ukrytego Robina i wtedy zaczyna się piekło. W 52:18 wezwana krzykiem straż zaczyna strzelać do Robina z łuków, a strzały lecą raz z lewej, raz z prawej strony. Ich świsty słychać wyraźnie poza obrębem ekranu – po prostu coś wspaniałego.

To zaiste niesamowite, żeby taki maluch jak S61T potrafił tak sugestywnie tworzyć scenę dźwiękową! Brawo! Jeszcze raz brawo! Po trzykroć brawo!

W rozdziale VI wracamy do kościoła i mamy tu wizualnie przepiękną, lecz z początku dość cichą scenę. Cichą, ale nie pozbawioną smaczków! Rozmowa szeryfa z archidiakonem i towarzyszący jej pogłos oddane zostały po prostu znakomicie. Ale prawdziwy szok czeka nas w 57:02 gdy zdenerwowany archidiakon sprowadza swego rozmówcę do porządku i na cały głos krzyczy „Sheriff!”.

tę scenę kręcono w katedrze w podparyskim Le Raincy; mało kto wie, ale w Japonii pod Tokio zbudowano mniejszą kopię tego kościoła

Pogłos niesie się po całym kościele, a S61T oddaje to po prostu genialnie, jak na tak małe gabaryty. To trzeba po prostu usłyszeć aby uwierzyć.

Podsumowanie zalet i wad

Podsumowanie zalet i wad

MINUSY

  • mało praktyczna sygnalizacja diodowa (wyświetlacz byłby lepszy)
  • część funkcji dostępna tylko z pilota, część tylko z aplikacji
  • bas mógłby schodzić niżej i być bardziej mięsisty
  • czarny pilot nie pasuje do białej grajbelki (ale do czarnej już tak)
  • zewnętrzny zasilacz może przeszkadzać niektórym użytkownikom
  • brak współpracy z serwisem Tidal przez Wi-Fi
  • tylko jedno gniazdo HDMI

PLUSY

  • absolutnie fenomenalne efekty przestrzenne – najlepsze w klasie małogabarytowych soundbarów do 1500 złotych
  • rewelacyjny stosunek możliwości brzmieniowych do ceny
  • dobrze zrównoważone brzmienie dostrojone przez kompetentnych specjalistów
  • klarowny środek pasma (dialogi)
  • szybki, niebuczący i niedudniący bas
  • bezproblemowa współpraca z serwisem Spotify przez Wi-Fi
  • solidny korpus pokryty piękną tkaniną wysokiej klasy
  • bardzo dobre wykonanie i montaż
  • łatwy w obsłudze pilot z prawdziwymi (tj. niefoliowymi) przyciskami
  • możliwość podłączenia bezprzewodowego subwoofera (sprzedawany osobno SWA-W500)
  • możliwość podłączenia opcjonalnych głośników tylnych

Werdykt

Werdykt

Niewielki Samsung HW-S61T może i wygląda niepozornie, ale oferuje fenomenalne brzmienie przestrzenne nie mające sobie równych w swojej klasie. Jeżeli szukasz głośnika małego gabarytem, lecz wielkiego dźwiękiem, zrobisz kardynalny błąd jeżeli pominiesz Samsunga HW-S61T. Ponadto, jeżeli odnosisz wrażenie, że Twoje filmowe życie nie ma już sensu, tym bardziej polecam Ci zakup HW-S61T, bowiem ten mały soundbar ma niezwykłą moc przywracania radości z oglądania filmów.

Szczerze mówiąc bardzo lubię testować jednoelementowe, tj. zintegrowane, soundbary, a to z jednego prostego powodu - nie występuje w nich negatywne zjawisko bilokacji głosu, tak typowe dla większości soundbarów dzielonych (belka + subwoofer). Poza tym ze specyfikacji udostępnionej przez producenta już przed testem wiedziałem, że w krótkiej belce S61T umieszczono ponadnormatywną liczbę przetworników (czyli więcej niż 4), co zazwyczaj dobrze rokuje pod względem brzmieniowym. Z tym większą chęcią przystąpiłem do testów samsungowej grajbelki HW-S61T, będącej białym wariantem modelu HW-S60T.

Samsung HW-S61T

ocena ogólna

fenomenalny

Szok, niedowierzanie, zachwyt - krótko mówiąc najlepsze efekty przestrzenne w swojej klasie.

jakiekolwiek użycie znaczka nagrody wymaga uprzedniej pisemnej zgody redakcji
Telewizory - zobacz na Ceneo.pl