Ci, którzy śledzą wydarzenia na rynku elektroniki użytkowej wiedzą, że kilka lat temu na skutek poważnych kłopotów finansowych, Sharp zaczął radykalnie ciąć wydatki, co było powodem rezygnacji z wystawiania się na targach i wystawach branżowych typu CES, czy IFA. Ostatnio, na skutek dobrze przeprowadzonych reform i potężnego zastrzyku finansowego ze strony nowego właściciela (tajwańskiego Foxconna) sytuacja firmy poprawiła się na tyle, że Sharp postanowił wrócić na targi CES po 4 (słownie: czterech) długich latach przerwy.
Motywem przewodnim stoiska Sharp na CES 2019 jest oczywiście 8K – podobnie jak to miało miejsce na targach IFA 2018. Uwagę zwiedzających przeciągał prototyp konsumenckiej kamery wideo 8K opartej na znanym systemie micro 4/3 Olympusa. Ba, prototyp wykorzystywał nawet obiektyw tej firmy.
Pokazano także obraz na żywo z profesjonalnej kamery 8K – niemal tak samo jak to zrobiono to na wrześniowych targach IFA w Berlinie. Zwracam uwagę na nowe hasło marki Sharp: już nie tylko „be original” (ang. bądź oryginalny), lecz także „powered by Foxconn” (ang. dosł. napędzany przez Foxconna). Można je zobaczyć w poniższym filmie.
Czy informowanie konsumentów, że za znaną, starą japońską marką stoi teraz tajwański gigant Foxconn (znany choćby z produkcji iphone’ów firmy Apple) pomoże Sharpowi odzyskać zaufanie klientów? Trudno powiedzieć. Jeżeli przejdziemy się po wielkopowierzchniowych sklepach RTV w naszym kraju, to ze smutkiem stwierdzimy, że telewizory marki Sharp nie zajmują już czołowych stoisk, lecz znajdziemy je na półkach gdzieś pod ścianą, pospołu z trzeciorzędnymi markami jak Skymaster, czy Blaupunkt. Ponadto, Sharp stracił, jeśli nie wszystkie, to z pewnością większość „wysp”, które świadczą o statusie i prestiżu danej marki, bowiem za tego typu eksponowane stoisko trzeba sklepowi zapłacić od kilku do kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie.
Mam nadzieję, że w roku 2019 Sharp przebudzi się wreszcie, pokaże ciekawą ofertę telewizorów przeznaczonych dla zwykłego Kowalskiego i zacznie wysyłać je do testów. Trzymam mocno kciuki, aby tak właśnie się stało. Jeżeli nie, to czarno widzę przyszłość tej marki, przynajmniej w sferze telewizorów. Nie mam nic przeciwko pokazywaniu drogich telewizorów 8K – przecież konkurenci Sharpa, tacy jak Samsung, LG i Sony tak właśnie robią. Problem w tym, że oferta, a zwłaszcza podaż i dostępność telewizorów ww. konkurentów, w porównaniu do aktualnej sklepowej oferty telewizorów marki Sharp to po prostu niebo a ziemia … Udziałów w rynku nie zwiększa się nieustannym pokazywaniem prototypów, lecz wprowadzaniem do sprzedaży produktów atrakcyjnych zarówno od strony technicznej, jak i cenowej. Mam nadzieję, że powrót Sharpa na targi CES będzie brzemienny w skutkach i pociągnie za sobą dalsze działania, które sprawią, że rok 2019 będzie dla tej marki przełomowy. W dobrym tego słowa znaczeniu.
Tomasz Chmielewski