Sennheiser Ambeo Plus – test

Tak się szczęśliwie składa, że mam okazję testować wiele soundbarów: zarówno udanych, przeciętnych, jak i po prostu słabych. Generalnie branża trzyma przyzwoity poziom, ale, ku mojej radości, zdarzają się i grajbelki wybitne, podczas testu których serce bije szybciej, a na twarzy gości audiofilski uśmiech.

Kilka miesięcy temu sporo frajdy sprawił mi mały Sonos Ray – do tego stopnia, że nazwałem go „raybelką dla audiofila”.

Innym razem dużo pozytywnych uczuć wywołała we mnie nowa seria zintegrowanych japońskich grajbelek, zwłaszcza model HT-A5000.

Jednak ostatnio moje wyobrażenia o tym, co może, a czego nie może soundbar przewartościował (a może i „przeorał”) najnowszy produkt koncernu Sonova. Tak, tego samego szwajcarskiego koncernu, który produkuje znane (i bardzo drogie) aparaty słuchowe Geers.

Po tym, jak zmienił się właściciel firmy Sennheiser (wykupiła go właśnie ww. Sonova), niektórzy postawili na firmie przysłowiową kreskę. Ja tego nie zrobiłem, ponieważ, po pierwsze, o zmianie wiedziałem bardzo niewiele (coś tam gdzieś mi się obiło o uszy), oraz, po drugie, słuchawki i mikrofony leżą poza obszarem moich zawodowych zainteresowań.

Pomimo tego zrobiłbym wielki, a może nawet życiowy błąd, gdybym nie posłuchał najnowszej belki Sennheisera – modelu Ambeo Plus.

„A co w nim takiego szczególnego” – zapytacie. Przeczytajcie moją recenzję, to się dowiecie.

https://geex.x-kom.pl/recenzje/test-i-recenzja-sennheiser-ambeo-plus-i-ambeo-sub/

TCh